Niezapomniane wycieczki Ondyną na stałe wpisały się we wspomnienia  mieszkańców Bydgoszczy oraz turystów odwiedzających nasze miasto. Statek, który pływał po bydgoskich wodach przez około 30 lat nie był jednak pierwszym statkiem pasażerskim, którego portem macierzystym była Bydgoszcz.  Już pierwszy spedytor trudniący się żeglugą parowcami w Bydgoszczy – Julius Rosendahl proponował przewozy pasażerskie od połowy XIX wieku. Kontynuowane później przewozy widoczne są na w szczególności na fotografiach i pocztówkach przedstawiających Bydgoszcz na początku XX wieku, widzimy na nich wielość statków wycieczkowych, które najczęściej oczekują na nabrzeżu Brdy na kolejny rejs.

Budka z biletami i holownik Wisła zacumowany przy nabrzeżu Brdy przy Poczcie Głównej
Szczególną popularność wycieczki i rejsy zyskały w XX – leciu międzywojennym. Wypływano najczęściej z przystani naprzeciwko Lloyda Bydgoskiego, przy dzisiejszej Poczcie Głównej w stronę Kanału Bydgoskiego lub Brdyujścia, na Tor Regatowy, ale również na dłuższe rejsy połączone ze zwiedzaniem do Torunia czy Chełmna. Jednostki, które zostały uwiecznione na fotografiach najczęściej w dni robocze służyły jako zwykłe holowniki, a w weekendy i święta, przystrajane, gościły pasażerów na swoich pokładach. Na bardzo wielu fotografiach widoczny jest holownik Konrad. Przed II wojną światową równie często zauważyć można Neptuna, który z gracją poruszał się po bydgoskich wodach. Wszystkie statki nie porażały swoich gości luksusami, ale na trwałe wpisały się w weekendowe plany bydgoszczan. Bardziej komfortowym statkiem pływającym po Brdzie była Wisła. Ciekawym epizodem jeśli chodzi o wycieczki było pojawienie się w Bydgoszczy prezydenta polski Stanisława Wojciechowskiego, który spędził przyjemny czas na Brdzie płynąc na statku Wisła do Brdyujścia na Wioślarskie Mistrzostwa Polski odbywające się w Bydgoszczy w sierpniu 1924 roku. Ciekawą anegdotę z tego wydarzenia na łamach Gazety Pomorskiej przytoczyła Pani Małgorzata Wąsacz: „Na regaty prezydent płynął stateczkiem ”Wisła”. Towarzyszyli mu najbliżsi współpracownicy z Warszawy oraz miejscowi politycy. Zaproszono też działacza Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, a zarazem bydgoskiego przewodnika, Franciszka Grudzińskiego. Podczas rejsu miał prezydentowi opowiadać o zabytkach, które mijali. Po upływie prawie godziny do pana Grudzińskiego podszedł dyskretnie sekretarz prezydenta prosząc o umiar w tym, co opowiada. „A o co chodzi?” – zapytał przewodnik. „Panie płyniemy tu już prawie godzinę, a pan ciągle mówi, że to jeszcze Bydgoszcz!!!! Pan prezydent czuje się urażony, bo coś go chyba pan wprowadza w błąd” – odparł sekretarz. Muszę w tym miejscu wyjaśnić, że wówczas stutysięczna Bydgoszcz, w linii równoleżnikowej, miała prawie 20 kilometrów. Połowę tej długości pokonywał właśnie nasz statek. Pan Franciszek opowiadał mi później, że udobruchany prezydent Wojciechowski już do tematu nie wrócił.” Po II wojnie światowej absolutną królową na Brdzie stała się Ondyna. Jednostka, która na pokład zabierała ponad 200 osób zapraszała na niezapomniane wycieczki w dół Brdy, do Torunia, Chełmna ale również np. na Kanał Elbląski. Przy niższym stanie wód Ondyna mogła popłynąć Kanałem Bydgoskim do Nakła nad Notecią. Z usług przesławnej jednostki korzystali bydgoszczanie, turyści przyjeżdżający do naszego miasta ale również zakłady pracy, które organizowały imprezy integracyjne dla swoich pracowników. Co ciekawe w naszym mieście na nabrzeżu spotkać można było aż trzy statki typu SP 150. Dziś pozostały już tylko wspomnienia… Ondyna nie pływa u nas już od 1992 roku, ponieważ zbyt duże koszty eksploatacji oraz pogarszający się stan drogi wodnej zmusił Żeglugę Bydgoską do wyłączenia jej z użytkowania. Dziś, po wielu latach od ostatniego rejsu Ondyny w Bydgoszczy kursuje kilka jednostek, które nawiązują do wspaniałych i niezapomnianych wycieczek. W podróż można wybrać się zabytkowym holownikiem Bydgoszcz, który kursuje szlakiem śluz. Statek, który wybudowany został jako parowiec na początku XX wieku, dziś kursuje po najdłuższej trasie: Wyspa Młyńska – Astoria – Gwiazda i z powrotem: Gwiazda – Astoria – Rybi Rynek. Po drodze można przepłynąć przez najbardziej reprezentacyjną wodną część miasta, docierając do śluzy miejskiej i dalej mijając piękniejące bulwary nad Brdą. Największą jednak atrakcją jest pokonanie śluz na nowym kanale. Wraz ze statkiem przenosimy się o blisko 7,5 metra w pionie na śluzie Okole i Czyżkówko. Pierwsza z pokonywanych śluz dla znacznej części mieszkańców Bydgoszczy nieodłącznie związana jest dziś ze wspomnieniami z młodych lat, kiedy to na każdym podwórku, każdy chłopiec chciał zostać Jankiem, a dziewczynka Marusią. To właśnie na śluzie Okole nakręcono jedną z najbardziej widowiskowych scen „Czterech Pancernych i psa”. Spektakularny epizod związany w którym Gustlik wysadził za pomocą pancerfausta wrota śluzy. Sama śluza w rzeczywistości nie została uszkodzona, zniszczona została jedynie drewniana atrapa. Przez Bydgoszcz przepłynąć można jeszcze dwoma liniami: słoneczną i staromiejską poruszając się po Brdzie dwoma współcześnie wybudowanym statkami napędzanych energią słoneczną. Oprócz tramwajów wodnych w Bydgoszczy można jeszcze wynająć statki i łodzie rejsowe: komieńgę, holownik parowy Lamare, czy też houseboty, którymi w rejs można wypłynąć nawet do Berlina. Bardzo ciekawym obiektem ma szanse stać się Ondyna XXI wieku, która od 2015 roku przemieszczać będzie wody miasta nad Brdą i Kanałem Bydgoskim. Często do Bydgoszczy przypływa, ciekawa jednostka należąca Technikum Żeglugi Śródlądowej w Nakle nad Notecią, Władysław Łokietek. Statek nazywany popularnie bombowcem zabiera w niezapomniane rejsy Kanałem Bydgoskim oraz Notecią.
Holownik Konrad podczas rejsu Kanałem Bydgoskim w śluzie Osowa Góra w czasie XX-lecia międzywojennego

autor tekstu: Tomasz Izajasz